Klauni, akrobaci, treserzy, gimnastycy – cyrk od wieków fascynuje miliony ludzi. Wraz z największymi europejskimi miastami, królewska stolica Polski nie została oszczędzona przez sztukę cyrkową. O popularności ulicznych przedstawień w Krakowie, o tym dlaczego w mieście nie powstał cyrk stacjonarny oraz o wzlotach i upadkach tej branży można przeczytać w artykule na stronie ikrakow.net.
Wkroczenie na arenę
Pierwsze przedstawienia cyrkowe na dużą skalę w Krakowie sięgają połowy XVIII wieku. Wcześniej tego typu rozrywki były surowo zakazane przez kościół. Później jednak nacisk został złagodzony i na miejskich placach zaczęły odbywać się przedstawienia sceniczne z udziałem miejscowych kuglarzy, akrobatów i błaznów. Występy cieszyły się powodzeniem wśród mieszkańców miasta, gdyż opłata była symboliczna i każdy mógł sobie pozwolić na taką rozrywkę. Jednak program był skąpy, a występy nie trwały długo ze względu na brak elektryczności. Dlatego też cyrk był wystawiany albo przed zachodem słońca, albo przy świetle latarek.
Wiek XIX był okresem rozkwitu polskiej sztuki cyrkowej. W 1856 roku w Warszawie otwarto pierwszą stacjonarną drewnianą arenę mogącą pomieścić ponad 1500 osób. W Krakowie nie zrealizowano takiego projektu, ale tamtejsza publiczność nie odczuwała braku cyrków w swoim mieście. A to dlatego, że bardziej opłacalne ekonomicznie było tworzenie objazdowych trup z własnymi namiotami. Takie trupy mogły w ciągu roku objeżdżać nie tylko największe miasta Polski, ale także poza granicami kraju.
Cyrk Staniewskich był jedną z objazdowych trup, która cieszyła się szczególnym uznaniem krakowian. Jego przedstawienia były na wysokim poziomie artystycznym, a regularnie aktualizowane programy sprawiały, że ludzie z niecierpliwością czekali na kolejne tury. Cyrk zaskakiwał przedstawieniami na wodzie, walkami strongmanów, własnym zoo i wieloma innymi atrakcjami. Warto również zaznaczyć, że Cyrk Staniewskich posiadał własny ogromny namiot, który mógł pomieścić około tysiąca widzów. Do Krakowa regularnie przyjeżdżały także cyrki Grzybowskiego, Penpowskiego, Muszyńskiego, Garina oraz francuza Devine.
Od przedsiębiorstw państwowych do komercyjnych
Okres I i II wojny światowej zaznaczył się zastojem w sztuce cyrkowej w Polsce. Rozwiązano wędrowne trupy, a z powodu braku możliwości wyżywienia zwierząt, treserzy musieli osobiście uśmiercać swoich pupili. Wielu artystów tego okresu zginęło na frontach działań wojennych.
Po wojnie zainteresowanie cyrkiem ponownie wzrosło. Mimo politycznych i gospodarczych wpływów Związku Radzieckiego, pod którym znajdowała się Polska, zwracano uwagę nie tylko na pracę objazdowych trup, ale także na kształcenie przyszłych artystów w specjalnych placówkach. Wszystkie cyrki w kraju stały się instytucjami państwowymi, podporządkowanymi Związkowi Zjednoczonych Przedsiębiorstw Rozrywkowych (Z.P.R.).
Władze radzieckie uznały też, że rozwój trup wędrownych jest bardziej opłacalny niż budowa stacjonarnych aren. W tym celu nawet znacznie rozbudowali konstrukcję namiotów, aby zwiększyć liczbę miejsc siedzących. W tym czasie niektóre mobilne areny mogły pomieścić pod kopułą nawet trzy tysiące osób, a jeden z nieoficjalnych rekordów wynosi pięć tysięcy widzów.

Jeden z takich namiotów, który przyjeżdżał na koncerty do Krakowa, znajdował się w latach 80. i 90. w Parku Błonia.
Po odzyskaniu przez Polskę niepodległości cyrki znów stały się komercyjne.