Cechą większości miejscowości byłych republik ZSRR była obowiązkowa obecność pomnika Włodzimierza Lenina gdzieś w centralnej części: w pobliżu domu kultury lub urzędu miasta. Nie minęły w swoim czasie takie losy i Krakowa. Rząd radziecki w ogóle nie był zainteresowany tym, czy mieszkańcy dawnej stolicy Polski chcą zobaczyć na swojej ulicy cokół „przywódcy światowego proletariatu”. Warto jednak zauważyć, że pomnik Lenina krakowianie nie przyjęli od pierwszego dnia pojawienia się i starali się go zniszczyć w każdy możliwy sposób. Przeczytaj więcej na ten temat w materiale strony ikrakow.net.
Symbol zniewolenia
Uroczyste odsłonięcie pomnika Lenina w Krakowie odbyło się 28 kwietnia 1973 roku na terenie Alei Róż w siedzibie rządu Nowej Huty. Sowieccy urzędnicy dumnie nazywali rzeźbę „największą w całej Polsce”, a mieszkańcy patrzyli z nienawiścią na idola totalitaryzmu, którego obecność, ich zdaniem, znacznie zniekształca Kraków. A artystyczne wykonanie wywołało wiele kontrowersji: postać Lenina o wysokości 6,5 metra kroczącego z rękami skrzyżowanymi za plecami przypominała goryla z amerykańskiego filmu „King Kong”. Strona finansowa również przyczyniła się do ogólnej niechęci do pomnika: aby zbudować „wodza”, przywódcy partii postanowili pozbawić hutników ich premii i trzynastej pensji.
Od momentu odsłonięcia pomnika natychmiast zaczęły się próby jego zniszczenia przez negatywnie nastawionych krakowian. Zadanie było dość skomplikowane. Sam pomnik ważył około 7 ton, a cała konstrukcja wraz z granitowym postumentem – 174 tony. Ponadto komuniści doskonale zdawali sobie sprawę, że takie akcje są nieuniknione, dlatego przygotowali się do takich działań z wyprzedzeniem – ustawili w pobliżu rzeźby budkę z milicjantami, którzy pełnili służbę na posterunku przez całą dobę.
W nocy z 17 na 18 kwietnia 1979 roku pod pomnikiem podłożono ładunek wybuchowy. Potężna eksplozja wybiła okna w sąsiednich mieszkaniach, ale tylko jedna piąta ucierpiała u „wodza”. W rezultacie Służba Bezpieczeństwa PRL przeprowadziła śledztwo, przesłuchując ponad 5 tysięcy osób. Do dzisiaj nie zostało w pełni wyjaśnione, jak doszło do zamachu i kto był jego autorem. Głównemu podejrzanemu nie udowodniono winy w tej sprawie, ale został skazany na śmierć i stracony w 1982 roku za zabójstwo milicjanta.
W ciągu następnych lat akcje podpalania i wysadzania pomników odbywały się wielokrotnie. Niektóre z nich przerodziły się w zacięte walki z milicją, ale pomnik Lenina nadal pozostawał nienaruszony. Jednak krakowianie uporczywie domagali się dekomunizacji i 10 grudnia 1989 roku ich apele zostały wysłuchane. Tego dnia rzeźbę zdemontowano i przewieziono do bunkra we Wróblowicach, ukrywając przed wzrokiem ciekawskich. A po trzech latach został wykupiony przez szwedzkiego milionera Bengta Erlandssona i wywieziony do jego muzeum.
Sikający Lenin
W 2014 roku „przywódca światowego proletariatu” pojawił się ponownie na ulicach Krakowa. Сo prawda, że rzeźba tym razem nie imponowała swoją skalą i okazała się komiczna.
Tak więc rzeźba zainstalowana na Placu Reagana była neonowo żółtego koloru, przedstawiając Lenina w stylu sikającego chłopca.

Prowokująca postać wywołała mieszane reakcje wśród mieszkańców. Niektórzy nazywali rzeźbę komiczną, podkreślając, że jest to rzadki przypadek, gdy styl „przywódcy światowego proletariatu” jest pokazywany bez idealizmu i fascynacji. W innych sama obecność osoby Lenina budzi obrzydzenie, ponieważ ich zdaniem ta postać historyczna wcale nie ma miejsca w królewskiej stolicy Polski. Byli też tacy, którzy robili zdjęcia na pamiątkę, pozując w pobliżu Lenina. Jednak ustawienie pomnika było częścią miejskiego performansu i już po kilku dniach rzeźbę zdemontowano. Więc w obu przypadkach osobowość Włodzimierza Lenina w Krakowie nie zakorzeniła się. Nie szanują jego mieszkańcy miasta.